Bez kategorii, nauczyciel, refleksje

10 przemyśleń po miesiącu pracy jedynie online

Nowa sytuacja sprawiła, że staliśmy się wszyscy bardziej drażliwi, a skłonność do narzekania przybrała na sile. Podobno dobrze robi na głowę szukanie plusów i cieszenie się każdym drobiazgiem. Faktycznie chyba zaczęliśmy dostrzegać nawet te aspekty naszej codzienności, które do tej pory były czymś oczywistym. No, nie sądziłam, że zatęsknię za joggingiem na autobus, a jednak – da się!

Postanowiłam więc, w ramach szukania wspomnianych wyżej plusów, poszukać pozytywnych stron tej nagłej totalnej zmiany trybu pracy lektorki języków obcych (bo uczę aż dwóch, gwoli ścisłości 😉 ). Wcześniej uczyłam trochę online, ale jednak forma offline dominowała i stanowiła całą podstawę mojego dnia pracy. Nagle się skończyła. Pierwsze dni były nietypowe i praca zajmowała trochę więcej czasu, ale później zaczęłam co nieco dostrzegać.

1

Zrobiłam się bardziej eko. Chcąc nie chcąc, przestałam tyle drukować, kopiować, wycinać, sklejać. Zawsze starałam się mądrze korzystać z papieru, wykorzystywać każdy skrawek po wyciętej grze czy nie kopiować tego, co można było przedstawić w innej formie. Ale mimo wszystko, kiedy uczysz języków w szkole, ten papier ciągle jest gdzieś w ruchu. Od miesiąca zauważam, że z drukarki wycieram tylko kurz, ryza papieru leży nietknięta, tylko na komputerze mnożą się nowe warianty różnych plików 😉

2

Zapanowałam nad chaosem w swoich materiałach właśnie! Wszystko jest poukładane, nie wyciągam co chwilę jakiejś gry, nie szukam czegoś, przerzucając materiały, a co za tym idzie łatwiej zadbać mi o porządek w domu i mam znacznie mniej do zrobienia podczas cotygodniowego gruntownego sprzątania:)

3

Zwolniłam. Każdy dzień był do tej pory bardzo aktywny, czasami w biegu. Wiadomo – duże miasto, duże możliwości, duże korki. Teraz robię wiele rzeczy na spokojnie, bo przecież nie spóźnię się do pracy 😉 Mam wrażenie, że czuję tempo małego miasta, mieszkając w dużym. Dziwne uczucie.

4

Jem bez stresu! Często mam zajęcia w porze przed- i poobiedniej. To oznacza, że czasem nie zdążę zjeść obiadu, czasem zjem trochę, potem kupuję coś na mieście. Teraz każdy posiłek jem na spokojnie, w swoim tempie, pamiętam o jedzeniu owoców i zdrowym odżywianiu w ogóle. Czuję się lepiej.

5

Kalkuluję. Zaczęłam zwracać bardziej uwagę na to, by nie marnować też jedzenia czy innych produktów – byle jak najrzadziej wychodzić do sklepu. Mam nadzieję, że wejdzie mi to w krew.

6

Lepiej kontroluję wydatki. No nie oszukujmy się – wszyscy teraz trochę oszczędzamy. Możemy oczywiście kupić wszystko przez Internet, ale jednak potrzebujemy chyba mniej – po co mi nowe wiosenne ubrania, jeśli najszybciej zaczniemy wychodzić do ludzi latem? No nie ma sensu 😉 Nie tracę też pieniędzy na posiłki na mieście.

7

Obserwuję nowe zjawiska podczas lekcji. Zauważyłam na przykład, że studenci, którzy do tej pory miewali problemy z lękiem językowym w sali, są bardziej otwarci podczas lekcji online. Być może Internet dodaje im pewności siebie, może nie czują na sobie tych spojrzeń innych. To, co jest pewne, to fakt, że z większą odwagą budują swoje wypowiedzi. To zapewne nie jest regułą i wymagałoby badań lingwistyczno-psychologicznych, ale same te pojedyncze przypadki cieszą.

8

Inaczej wygląda sama organizacja pracy podczas zajęć. Studenci, uczący się w grupach online, wydają się być bardziej zdyscyplinowani i skoncentrowani niż na zajęciach w sali. Tam to zawsze zagadnie sąsiad, ktoś kogoś zaczepi czy będzie rozpraszał innych swoim komentarzem. Teraz mimo nadal swobodnej atmosfery jest większy porządek.

9

Zmodyfikowałam swój domowy czas pracy, do czego skłoniła mnie ilość dostępnych teraz w Internecie ofert kulturalnych. Muszę podzielić w głowie dom na pół, bo home office wygląda jak nieustanne przebywanie w szkole. Chcę spokojnie móc nadrobić muzyczne zaległości albo skorzystać z „darmowego” teatru bez rozmyślania w tle o tym, co można/trzeba zrobić. Na początku było trudno, ale teraz jest coraz łatwiej o to zadbać.

10

Widzę zmiany w relacjach. To jeden z ważniejszych punktów tych przemyśleń, dlatego znalazł się na końcu. Zawsze miałam dobre relacje ze swoimi studentami, staram się mieć dobre ze współpracownikami, cechuje mnie też duża doza tolerancji i empatii. Jednak odnoszę takie wrażenie, że obecna sytuacja wszystkich nas trochę odmieniła. Lekcje online są jedną z nielicznych (jeśli nie jedyną) możliwości spotkania się z drugim człowiekiem. Dają poczucie większej siły, stabilności i jedności w tym całym zagubieniu i panice. Każdy z nas widzi, że tam po drugiej stronie monitora ludzie mają teraz podobne zmartwienia jak my. Być może bardziej się otwieramy, stajemy się sobie bliżsi? Choć przecież zawsze byliśmy, tylko wydawało nam się inaczej.

A jakie plusy widzisz Ty?

Nie było trudno znaleźć 10 zalet, choć zapewne z porównywalną łatwością znalazłabym 10 wad obecnej sytuacji i lekcji online w ogóle. Zdalne nauczanie nie jest czymś, co mogłabym robić na co dzień, potrzebuję wyjścia do pracy i kontaktu z ludźmi. Jednak cieszę się, że w obecnej sytuacji mam taką możliwość i cieszę się, że studenci chętnie z tej formy nauki korzystają.