Czytelniczy szach-mat

Nigdy nie umiałam grać w szachy. Nie nazwałabym siebie szachową ignorantką, jednak od najmłodszych lat każda próba nauczenia mnie zasad tej gry kończyła się fiaskiem. Jakże różniła się wtedy, od tej ogólnie przyjętej, moja – jako kilkulatki – wizja tego, jak powinny poruszać się szachowe figury. Trudno było mi zaakceptować, że w moim biało-czarnym królestwie, na dodatek podczas balu, ktoś narzuca postaciom krępujące ich ruchy zasady, zgoła inne niż zakładał mój scenariusz. Gra ze mną wtedy nie miała więc najmniejszego sensu, toteż nikt mnie do szachów nie zmuszał, miał jeszcze przyjść na nie moment, a na tamtą chwilę pozostały jedynie skoczki i warcaby. Zasady zaakceptowałam nieco później, ale w szachy jakoś i tak nie grałam. czytaj dalej