student

Jaki sens mają samouczki?

Nigdy nie byłam przekonana co do tego, że samodzielna nauka języka jako jedyny sposób na jego przyswojenie to dobre i efektywne podejście. Powiecie zaraz, że w Internecie można znaleźć potwierdzenia różnych osób, które same nauczyły się języka i mówią płynnie. Owszem, zdarzają się takie wyjątki i w jakimś stopniu jest to możliwe, chociaż uważam, że takim osobom musi sprzyjać jednocześnie szereg innych czynników i nie sądzę, żeby było tylko tak, że przebywały zamknięte w czterech ścianach z programem i książką do samodzielnej nauki zupełnie obcego sobie języka, po czym nagle wyjechały za granicę i w pełni odnalazły się w językowo-kulturowym świecie innego kraju.

Efekt śnieżnej kuli

Jeśli chcemy opanować jakiś język, potrzebujemy nauczycieli, mentorów, native speakerów, którzy jednak wezmą nas od czasu do czasu za rękę i wskażą drogę, potwierdzą nasze umiejętności, poprawią błędy. Chyba najgorsze co może się zdarzyć w trakcie nauki języka obcego to negatywne nawyki, które później niezwykle trudno wykorzenić. A takie nawyki lubią się nawarstwiać – raz wyuczony błąd pędzi i, niczym śnieżna kula, rośnie, zbierając za sobą kolejne potknięcia. Możemy co prawda zaufać programom komputerowym, które poprawią na bieżąco nasze wypowiedzi, ale i komputery często się mylą. Trudno nam będzie też sprawdzić poziom opanowania fonetyki danego języka – czy słyszymy różnicę w podobnych dźwiękach, czy na pewno dobrze je artykułujemy. Może wydawać się nam, że wypowiadamy słowa prawidłowo. I możemy zupełnie nie zdawać sobie sprawy, że mała różnica w jednej głosce słowa powoduje na przykład zupełną zmianę jego znaczenia. W konsekwencji podczas rozmowy z native speakerem możemy wypaść komicznie, ale też żenująco, szczególnie, jeśli powiemy coś niestosownego.

Swoboda komunikacji

Nauka języka jest sprawą niezwykle indywidualną na wielu płaszczyznach. Tak samo jak w przypadku nauki przez Internet, nauka z różnego rodzaju samouczków nie zawsze i nie u każdego będzie trafionym wyborem. W końcu indywidualizm zawiera się też w naszych celach i potrzebach. Jednak niezależnie od nich zapewne każdy z nas chciałby brzmieć w języku obcym dość naturalnie, swobodnie, zarówno pod względem stylu, doboru słów, jak i fonetyki. Dialogi, które spotykamy w samouczkach i programach bywają nienaturalne, zdarza się, że podane wyrażenia wyszły z użycia lub po prostu nikt tak na na co dzień nie mówi. Poza tym wyuczenie się poszczególnych zwrotów, a później skuteczna komunikacja bez głębszej świadomości językowej często niestety nie idą w parze. Należy przy tym pamiętać, że mówienie do siebie, do programu, do  nagrania jest dobrym ćwiczeniem, ale nie zastąpi prawdziwej komunikacji, z jaką się spotykamy na żywo.

Do czego zmierzasz, Lektorko?

Samouczki, rozmówki, mini-podręczniki do nauki języka w szybkim tempie…wszystko to jest przydatne, ale niewystarczające. Jednak potrzebne jest działanie na bieżąco – to, czego się nauczymy musimy przetestować w realnym środowisku. Oprócz wysłuchiwania w kółko tych samych dialogów z samouczka, można słuchać radia, nagrań na YouTube, oglądać obcojęzyczne filmy. Konieczna jest komunikacja z native speakerami – w mowie i piśmie, warto czytać też wiadomości na obcojęzycznych portalach. Na dodatek, trzeba poświęcić na to wszystko czas regularnie (i często), o motywacji i samodyscyplinie nie wspomnę.
Wychodzę wprawdzie z założenia, że lepsza samodzielna nauka języka niż żadna, ale mimo wszystko myślę, że warto rozważyć lekcje indywidualne lub kurs grupowy (zawsze można wybrać krótkoterminowy, w razie, gdybyśmy zmienili zdanie), który uzupełnimy w domu właśnie tymi różnymi dodatkowymi materiałami. Bez specjalistycznej wiedzy czasami może być nam trudno ocenić, czy ćwiczenia, teksty, nagrania, które wybieramy są dla nas odpowiednie, czy przyniosą taki efekt, jaki byśmy chcieli i, co niezwykle ważne, czy są poprawne językowo.

Na koniec

Warto w samouczki lub zbiory rozmówek zainwestować przede wszystkim, jeśli chcemy:
– wypróbować jakiś język (możemy trochę się z nim “zapoznać”, sprawdzić, czy będzie nam się podobał)
– poznać podstawy języka, zanim wyjedziemy do innego kraju lub rozpoczniemy kurs
– jedynie powtórzyć słowa, zwroty, wyrażenia (na przykład przed podróżą), których kiedyś się uczyliśmy
– uzupełnić wiedzę i umiejętności, które zdobywamy z innych źródeł, np. z kursu językowego

I jeszcze jedno. Samouczek czy zbiór rozmówek to nie są podręczniki. Zdarzyło się, że osoby, które uczyłam na  początku kursu pytały, czy podstawą naszych zajęć może być jedna z takich książeczek. Za pierwszym razem takie pytanie mnie zaskoczyło, ale teraz już mnie nie dziwi. Zapewniam Was zatem, drodzy uczący się języków, że sam tytuł samouczka, obiecujący skuteczność i ekspresowość nauki to nie wszystko. Ufajcie swoim nauczycielom 🙂

 

Zdjęcie w nagłówku: /Unsplash

 

Powiązane posty: