Bez kategorii, student

Angielski w tydzień, czyli ile tak naprawdę trwa nauka języka

Nowy rok, nowi Wy?

Oczywiście, kto z nas tego nie robił. Nauka języka (i zdobywanie wiedzy w ogóle) według statystyk serwowanych przez popularne witryny internetowe co roku pojawia się wśród najczęściej deklarowanych noworocznych postanowień, na równi z rzucaniem palenia, podróżami czy regularną aktywnością fizyczną. I najczęściej dokładnie tak samo jak po miesiącu zwykle wracamy do nałogów i porzucamy siłownię, przestajemy też wierzyć w to, że uda się z językiem obcym. Takim autoobietnicom sprzyjają oczywiście i świąteczne prezenty – ręka w górę, kto pod choinką znalazł jakiś samouczek? Samouczki, ale ogromne znaczenie ma to, jak będziemy z nich korzystać.

Podobnie znaczenie ma, w jaki sposób będziemy się uczyć. Nauka języka to proces, który musi być rozłożony w czasie i przestrzeni. Idę o zakład, że nie pamiętasz już większości słówek, których nauczyłeś się dzień przed kartkówką. Tak samo jak nie pamiętasz tych, które zobaczyłeś raz, a później zniknęły. Te dwa przykłady to niezbite dowody na to, że język potrzebuje czasu i odniesień do rzeczywistości.

Hasła reklamowe, mówiące, że nauczymy się w tydzień języka są tak naprawdę uproszczeniem, jednym wielkim….skrótem myślowym. Nauczymy się, pewnie, czegoś zawsze się nauczymy – do jakiegoś stopnia, najpewniej intensywniej niż normalnie, ale nie do końca, nie zrobimy w tej nauce kroku milowego. Można skondensować nauczany materiał do tygodnia zajęć, ale to nadal będzie jakiś wycinek większej całości. Poznałam wiele osób, które uwierzyły, że w tydzień nauczą się niewiarygodnie dużo. Trzeba więc być tego świadomym, żeby uniknąć rozczarowania, a zamiast tego uśmiechnąć się nad swoimi postępami i najadać się małymi łyżkami.

Skoro nie tydzień, to ile? Jak długo trzeba się uczyć, żeby się nauczyć?

Żeby móc odpowiedzieć na to pytanie, należy najpierw zwrócić uwagę na dwa ważne aspekty: świadomość procesu nauki języka i wyznaczenie przez siebie granic nauki.

Pierwsza prawda jest taka, że nauka języka tak jakby nigdy się nie kończy. Język jest tworem elastycznym, w którym ciągle powstają nowe słowa (choć nie wszystkie są nam potrzebne), czasem coś się zmienia, a jednocześnie psotliwym, bo nieużywany lubi wylatywać z głowy,więc żeby za tym wszystkim nadążyć, trzeba cały czas biec.

Druga z prawd głosi, że każdy z nas prędzej czy później wyznacza sobie granice, do których zamierza dojść i które będą stanowić ten symboliczny, uznany przez nas za wystarczający, koniec nauki. Popularnym poziomem, na którym studenci mówią sobie dość jest poziom (około) B2, czyli całkiem zaawansowany, po którym swobodnie rozmawiamy na wiele tematów i nie potrzebujemy zgłębiać wielu innych językowych meandrów. Dopiero wyznaczając sobie swoją granicę, możemy próbować oszacować czas, jaki będzie nam potrzebny do jej osiągnięcia.

Nieważne, ile w sumie, a ważne ile na bieżąco i jak

Studenci często dziwią się, że przez rok chodzili na zajęcia, a nauczyli się mniej niż by chcieli.

Tradycyjne kursy językowe (2×90 min. w tygodniu) zwykle opierają się na systemie jeden rok=jeden poziom (czyli w rok skończysz poziom A1, w dwa lata A2 itd.) Możemy zaplanować, że dotrzemy do konkretnego etapu znacznie szybciej – np. do poziomu B1 w 8 miesięcy, ale możemy znaleźć się tam również po kilku latach. Albo nigdy. Wszystko zależy nie od tego jak długo, ale jak intensywnie i jak dokładnie będziemy się uczyć. Trudno spodziewać się też świetnej znajomości języka, jeśli mamy zajęcia raz w tygodniu, a na dodatek w domu niewiele albo w ogóle niczego nie robimy. Nauka języka musi być przede wszystkim systematyczna (codzienna) i dość intensywna, chociaż nie wolno zapominać o przerwach, podczas których nasz mózg odpocznie i poukłada nowy materiał na odpowiednich półkach. Powinna też mieć związek z otaczającą rzeczywistością i być od razu wykorzystywana w praktyce. Nie wspominając już o ćwiczeniu umiejętności językowych w taki sam sposób, jak ćwiczymy nasze mięśnie na siłowni. Bo język to nie tyle wiedza, ile określone powtarzane nawyki.

Ja nie jestem też zwolenniczką przyspieszonych kursów i ekstremalnie szybkiej, w dodatku samodzielnej, nauki. Szybkie poznanie wszystkich kwestii nie zawsze jest równoznaczne z solidnymi umiejętnościami i dla niektórych może być bardzo obciążające (doświadcza się w pewnym momencie uczucia „przepełnienia głowy”, dużego zmęczenia i wrażenia, że ma się totalnie dość, a to nie o to w tym wszystkim chodzi). Chociaż faktycznie sam czas nauki teoretycznie da się znacznie skrócić, ale zależy co kto lubi, co komu sprzyja i na co ktoś może sobie pozwolić.

Presja nie sprzyja nauce

Czytając kolejne relacje poliglotów, którzy nauczyli się dziesiątego języka w niebywale krótkim czasie, często można odczuć presję, którą ja lubię zestawiać w parze ze zjawiskiem FOMO (Fear of Missing Out) – kiedy boimy się, że w życiu offline możemy przegapić coś istotnego, a w życiu online z kolei mamy wrażenie, że ciągle tak mało wiemy, bo jeszcze jest tyle wiedzy do odkrycia, artykułów do przeczytania, podcastów do wysłuchania. Z jednej strony widzimy, że szybka nauka jest możliwa, z drugiej toniemy w morzu sposobów, rad, materiałów i bodźców, obawiając się, ze przegapimy coś niesamowitego. A do tego te niekończące się nowe słowa i konstrukcje! W konsekwencji mija pół roku, a my dopiero dokonujemy selekcji metod, odkrywamy, co na nas działa 😉 A kiedy nie widzimy szybkich efektów, stopniowo spowalniamy albo w ogóle rezygnujemy. Nie neguję umiejętności poliglotów i wręcz zachęcam do korzystania z ich rad, jednak chcę pokazać Wam, że znajomość wielu języków i fantastyczne opanowanie ich w krótkim czasie nie jest normą. I jeśli Ci się to nie udaje, to wszystko z Tobą w porządku – możesz się uczyć nadal i w swoim tempie. Poza tym nie zawsze masz ku temu warunki, a czasem zwyczajnie trudno je stworzyć.

Dlaczego lubisz ten język?

Ostatnie, ale nie mniej ważne. A może nawet najważniejsze?

Nie da rady nauczyć się języka, a już na pewno nauczyć się go szybciej, jeśli nie będziemy nastawieni do niego pozytywnie. Jeśli na myśl o jakiejś trudnej dla siebie konstrukcji przewracasz oczami, najpewniej jej nie zapamiętasz. Musisz być wypoczęty, zadowolony i czerpać z nauki przyjemność. To od motywacji i intencji wszystko się zaczyna. Nie będziesz zauważać postępów, jeśli nie będziesz pozytywnie nastawiony do danego języka obcego.

Ile więc trwa nauka języka? Na pewno nie tydzień.

Reszta zależy od Ciebie, Twojego nastawienia, wybranego języka, miejsca nauki (szkoła w Polsce vs. mieszkanie za granicą) i tego, ile czasu na bieżąco będziesz w stanie mu poświęcić oraz jak szybko oderwiesz się od książek i zaczniesz używać go w praktyce, czerpiąc z tego radość. Wyznacz swoją granicę nauki i załóż, że zajmie Ci to więcej czasu niż znanym poliglotom. Jeśli nauczysz się szybciej, to poczujesz się jak olimpijczyk na podium, ale jeśli z jakichś powodów się nie uda, przynajmniej nie poddasz się w połowie drogi jak ja podczas biegów na 600 metrów 🙂