student

Jak skutecznie zapamiętać słowo?

Pamiętasz lekcje języka obcego w szkole, kiedy nauczyciel dawał gotową listę słówek, kazał nauczyć się ich na pamięć i następnie robił kartkówkę z jedynym poleceniem o treści: “Przetłumacz listę słów”? Wszyscy siedzieli i wkuwali. I jakoś weszło, ktoś nawet dostał piątkę, nigdy tych słów nie użył, wyszło. Jeśli nie masz takich wspomnień, na pewno sporo osób ci zazdrości.

Każdy uczy się po swojemu

Nie od dziś wiadomo, że nie ma uniwersalnej metody nauki. Mamy różne potrzeby i to, że nasi znajomi zapamiętują wszystko w rytm ulubionej muzyki nie musi oznaczać, że i nam wyjdzie to na dobre. Wybierając metodę, trzeba więc przeanalizować, na ile okaże się ona dla nas skuteczna, biorąc pod uwagę, na przykład, to w jakich warunkach najlepiej nam się skupić, co nas rozprasza, w jaki sposób przywołujemy zapamiętane informacje – widzimy je czy słyszymy, a może potrzebujemy jakiejś aktywności, żeby szybko sobie coś przypomnieć?

O stylach uczenia się pisałam ostatnio na Facebooku . Ciekawa jestem, jaki styl jest ci bliższy?

Nie ma jednak co ukrywać – najważniejszy jest kontekst. Słowo poznawane jako odizolowane od sytuacji czy konkretnych zdań ma mniejsze szanse na przetrwanie. W naszej pamięci, rzecz jasna.

Sposoby, o których nauczyciel jeszcze ci nie powiedział…

A jeśli powiedział, to jest super 🙂

Nazwijmy rzeczy po imieniu! Może to mało estetyczne, ale działa rewelacyjnie, szczególnie na wzrokowców. Zadanie polega na podpisaniu najróżniejszych elementów – wystarczy na przedmiocie przykleić karteczkę samoprzylepną z jego nazwą. Moja temperówka do dzisiaj ma na sobie rosyjski odpowiednik 🙂 Za każdym razem kiedy spoglądasz na daną rzecz, odruchowo czytasz słowo. A później coraz szybciej je sobie przypominasz bez patrzenia na podpis. Możesz też pójść krok dalej i na często używanych przedmiotach w mieszkaniu przykleić karteczkę z jakąś konkretną informacją. Poznałam kiedyś dziewczynę, studentkę prawa, która całe mieszkanie miała w paragrafach!

Przy okazji spacery po mieszkaniu ułatwią ci zapamiętywanie, bo ruch i zmiany świetnie pobudzają mózg do pracy. Nie oszukujmy się – zwolnienie z WF-u to ogromny błąd. Aktywność fizyczna jest potrzebna też dla dobrej kondycji psychicznej. Wzrokowcy czy słuchowcy mogą korzystać z niej w przerwach, podczas gdy dla kinestetyków ćwiczenia mogą być kwintesencją nauki języka. Audiobook na siłowni, powtarzanie zdań (w myślach!) i nazywanie mijanych miejsc w trakcie joggingu, a może jedno słowo na jeden przysiad?

O ile podczas biegu trudno mówić na głos, o tyle słuchowcy mogą i powinni sobie na to pozwolić w domu, na siedząco. Powtarzając słowa, osłuchujesz się z ich brzmieniem, ćwiczysz wymowę. Jeśli słoń nie nadepnął ci na ucho, spróbuj wplatać nowe słowa w tekst swojej ulubionej piosenki.

Z powtarzaniem związana jest też zabawa w aktora. Podczas oglądania obcojęzycznych filmów wspaniale można powtarzać znane sobie zwroty, ale też poznawać nowe słowa, szczególnie te, na które zwykle brakuje miejsca w podręcznikach. Osobiście uwielbiam ten sposób i spisuję z filmów wiele wyrażeń. Jeśli jakieś wyjątkowo mi się spodobało, odtwarzam na głos daną scenę, wczuwając się w rolę. Przy tej imitacyjnej metodzie dodatkowo można ćwiczyć wymowę, intonację i naturalność wypowiedzi. Nie martw się tym, jak wygląda to z boku, najważniejsze, że działa.

Kinestetykom może spodobać się inny sposób imitacji. Nazwijmy go roboczo “Zawód: vloger”. W tej metodzie musisz wyobrazić sobie, że masz za zadanie wytłumaczyć i pokazać innym to, czego się właśnie nauczyłeś. Oczywiście w języku obcym. Jeśli, na przykład, w danym momencie poznajesz słowa związane z kuchnią, idź tam, weź produkty, pokaż jak robisz swoją ulubioną zupę i opisz te czynności niewidzialnym widzom. Przy okazji się najesz.

Jeśli nie potrzebujesz podczas nauki ruchu, możesz być vlogerem jedynie opisującym jakąś interesującą historię, która składa się z nowo poznanych wyrażeń. Układanie historii to też dobry sposób na zapamiętanie jakiejś grupy wyjątków – wystarczy wszystkie wyjątki wpleść w jedno długie zdanie. Może być abstrakcyjne, byle z jakimś sensem.

I na koniec metoda absolutnie wyjątkowa. Metoda, która zadowoli wzrokowców, słuchowców i kinestetyków. Metoda, o której mówi się mało, a szkoda. Metoda słów-kluczy* oparta na technikach pamięciowych. Polega ona na skojarzeniu brzmienia słowa obcego z jakimś słowem języka własnego, a następnie zilustrowaniu obu przedmiotów w taki sposób, żeby jakoś ze sobą współgrały. Na przykład, miałam kiedyś studenta, który polskie słowo torba skojarzył sobie ze słowem turban (w wersji angielskiej). Ich wymowa nie jest identyczna, ale brzmienie słowa turban naprowadzało go na polskie słowo torba za każdym razem, kiedy je zapominał. Właśnie takie skojarzenie należy następnie narysować. Tutaj mamy pełną dowolność, ale znowu obraz musi mieć sens – może np. rysunek damskiej torby, na którą ktoś nałożył turban? Słowo z języka obcego powinno być kolorystycznie wyróżnione.

*Więcej o metodzie słów-kluczy możesz przeczytać tutaj: Richard C. Atkinson, Mnemotechnics in Second-Language Learning, 1975

Nie poddawaj się

Jeśli więc czujesz, że koniec roku daje się we znaki, smog zwala z nóg, przeraża cię wizja zbliżających się kolokwiów albo zwyczajnie utknąłeś w miejscu i nie wiesz, jak się czegoś nauczyć, wypróbuj czegoś nowego.
Która metoda przypadła ci do gustu?